Kupowanie mieszkań jeszcze kilka lat temu było bardzo dobrą inwestycją dla osób, które dysponowały sporym kapitałem. Dzisiaj jest ona o wiele bardziej ryzykowna i nie zawsze oznacza pewny zysk. Mieszkania pod wynajem zazwyczaj kupuje się, biorąc pod uwagę: · Wynajem długoterminowy (rodziny z dziećmi, pary itp.)
Rentowność wynajmu mieszkań. Największą rentownością netto charakteryzują się inwestycje mieszkaniowe w Warszawie. Open Finance podaje, że w marcu 2013 roku rentowność netto najmu wynosiła tam 4,6%, a brutto – 5,14%. Stawka najmu w przeliczeniu na m2 powierzchni użytkowej lokalu mieszkalnego osiągnęła wartość 42,01 zł, a
Przed zawarciem umowy najmu najemca powinien dokładnie sprawdzić, czy osoba, z którą chce podpisać umowę, w rzeczywistości jest do tej czynności uprawniona. W pierwszej kolejności należy
Podatek od prywatnego najmu mieszkania określony jest ryczałtowo. Do 100 tys. zł stawka wynosi 8,5%, natomiast po jej przekroczeniu trzeba zapłacić 12,5% od nadwyżki ponad 100 tys. zł. Dodajmy, że przy obecnie obowiązujących zasadach nie ma możliwości uwzględnienia kwoty wolnej od podatku (podatek trzeba zapłacić od każdej
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Kurz po ostatnim wpisie jeszcze nie opadł, kolejne komentarze ubarwiają moją – dość kontrowersyjną dla niektórych – postawę, a ja już zabieram się za kontynuację tematu wynajmu mieszkań. Tym razem będzie jeszcze goręcej, bo – jak to mówią – gdzie pieniądze rąbią, tam wióry lecą. Czy jakoś tak… Jeśli więc jesteś ciekawy, czemu opłacalność najmu jest zdecydowanie niewspółmierna do podejmowanego ryzyka, a jednocześnie całkiem sporo osób (w tym ja!) wybiera tą formę inwestycji, zapraszam na moją autorską analizę. Pamiętasz niegdyś bardzo popularne produkty finansowe zwane lokatami strukturyzowanymi? Zakładało się taką pseudo-lokatę, obstawiając jednocześnie wartość indeksu WIG20 w określonym dniu, kurs japońskiego jena do wietnamskiego donga lub inną zmienną, której wytypowanie było tak prawdopodobne, jak wygrana w totka. I tak jak od lat Totalizator Sportowy zgarnia oszałamiające pieniądze naiwnych poszukiwaczy szybkiego bogactwa, tak i banki wygrywały swoiste zakłady z klientami i na koniec zabawy oddawały zainwestowany kapitał powiększony o okrągłe zero. Jeśli jednak człowiek znalazł się w bardzo wąskim gronie zwycięzców i wytypował szóstkę, rozbijał bank i zgarniał oszałamiające… kilkanaście procent zysku (i to w czasach, kiedy oprocentowanie lokat było na poziomie 6-8%). Brzmi nieciekawie, prawda? A co, gdybym Ci powiedział, że wynajmując nieruchomość wcale nie masz gwarancji zwrotu kapitału, szanse na zwycięstwo są jeszcze mniejsze, a zwrot z inwestycji absolutnych wymiataczy nadal nie przekracza 10 punktów procentowych? Chyba trzeba być frajerem, żeby wynajmować komuś mieszkanie… 4-6% – to zwyczajowa, roczna stopa zwrotu z niezłej inwestycji mieszkaniowej. Niezłej, to znaczy nie cierpiącej na okresy bez lokatorów i cieszącej się na tyle dużym zainteresowaniem, że właściciel nie jest skazany na wynajem pierwszej osobie, która zechce podpisać z nim umowę. Ale zacznijmy od początku: jak wyznaczyć opłacalność inwestycji w nieruchomość na wynajem? Na początek musimy się dowiedzieć, ile warty jest nasz jedyny, niepowtarzalny, wspaniały apartament. Tak tak – najczęściej oferowane przez nas mieszkanie jest naznaczone przez nas samych piętnem wyjątkowości. Włożyliśmy w nie mnóstwo pieniędzy, remont okupiliśmy potem (jeśli sami go wykonywaliśmy) lub łzami (jeśli przyszło nam płacić ekipom). Najgorzej, jeśli – tak jak my – spędziliśmy w nim kilka lat i doświadczyliśmy tu wielu podniosłych chwil. Dlatego absolutnie kluczowe jest wyłączenie sentymentu i w miarę obiektywne oszacowanie wartości tych czterech ścian. Możesz to zrobić analizując oferty sprzedaży podobnych mieszkań w okolicy. Możesz pójść na skróty i skorzystać z mało dokładnego, ale opierającego się na bardzo fajnych założeniach (liczenie wartości właśnie w oparciu o inne ogłoszenia w okolicy) portalu Można oczywiście podejść do tego bardziej profesjonalnie i zapłacić za wycenę rzeczoznawcy, albo pójść na całość, wystawić mieszkanie na sprzedaż i obserwować poziom zainteresowania. Pamiętaj tylko, że wartość nieruchomości jest zmienna w czasie i dla kupców/najemców nie będzie miało większego znaczenia to, że za swoje ukochane gniazdko dałeś parę lat temu pół dużej bańki i wsadziłeś kolejne 100 tysi w perełki typu sprowadzany z Włoch marmur na blat kuchenny. No, może w segmencie ofert luksusowych ma to wpływ na cenę, ale trzeba mieć świadomość, że cenę kształtuje rynek i nigdy nie masz gwarancji, że ktoś będzie chciał zapłacić za Twoje mniej lub bardziej kosztowne wybory. “Tak tak, bardzo ładnie, ale… zejdzie pan na tysiąc pincet?” Znasz wartość nieruchomości? Doskonale. Dla celów obliczeń przyjmijmy, że jest ona warta zł. Teraz pozostało określić cenę najmu, bez uwzględnienia rachunków (które będą regulowali najemcy). Tu znowu czeka nas nieco pracy zanim wybadamy, na ile rynek wycenia nasze mieszkanie na wynajem. Można sugerować się średnimi cenami najmu, podawanymi w różnych wariantach (ogólnym lub za metr kwadratowy) przez mniej lub bardziej niezależne źródła: przykłady tutaj i tutaj. Można też wstąpić na niezobowiązującą pogawędkę do pośrednika obrotu nieruchomościami, który na zasadzie pi-razy-oko rzuci jakąś kwotą. W grę wchodzi również sprawdzenie innych, podobnych ofert, chociaż akurat w naszym przypadku rozrzut cen był tak wielki, że niewiele nam to dało. W końcu podeszliśmy do tematu wystawiając ofertę za cenę, która wydawała nam się zbyt wysoka. I rzeczywiście taka była – zainteresowanie było mizerne. Obniżając nieco kwotę doszliśmy do momentu, kiedy nie było dnia bez telefonu lub odwiedzających mieszkanie. Załóżmy, że było to 1650 zł 😉 Mamy komplet informacji. Do obliczenia opłacalności zabawy w kamienicznika wystarczy wykonać proste działanie: miesięczny czynsz (bez uwzględniania rachunków) * 11 / wartość mieszkania * 100% W naszym przypadku: zł * 11 / zł * 100% = 5,2% (przy 10 miesiącach: 4,7%, przy 12: 5,6%) Szału nie robi, d^#& nie urywa, prawda? Zaznaczę więc, że jest to zysk brutto, od którego należy odprowadzić podatek (ja wybieram ryczałt 8,5%, ale gdybym często korzystał z usług budowlańców / miał kredyt na mieszkanie które wynajmuję, nie byłoby to opłacalne, ale to temat na osobny wpis). Z zł robi się więc zł netto, albo inaczej: 4,7% z zainwestowanej kwoty. I to w wariancie optymistycznym, kiedy mieszkanie jest opłacane przez najemców przez 11 miesięcy w roku, nie zapłaciliśmy wysokiej prowizji pośrednikowi (standardowa stawka: miesięczny czynsz za znalezienie chętnego na umowę), nie wykonaliśmy żadnych remontów, oraz nie wydarzyło się nic niespodziewanego ze strony najemców lub… sprzętów, które im użyczyłeś. Święta zasada wynajmujących mówi: im mniej sprzętów zostawisz najemcom, tym mniej kosztów Cię czeka. Odpowiadasz bowiem za funkcjonowanie tego wszystkiego, co spisałeś w protokole zdawczo/odbiorczym (bo go spisujesz, prawda…?). Innymi słowy: popsuje się lodówka, jako właściciel musisz ją naprawić / zapewnić nową. Lepiej więc wynająć mieszkanie bez lodówki i innych sprzętów, ale wtedy zaczyna się marudzenie najemców i dalsze obniżanie rentowności. To oczywiście nie wszystko. Opłaty do wspólnoty / za media przerzucamy na najemców (i od nich nie płacimy podatku, jeśli umowa jest odpowiednio skonstruowana), ale przecież są też inne opłaty, od których nikt nas nie uwolni: podatek od nieruchomości i gruntu (jeśli jest dzierżawa wieczysta) oraz wszelkie fanaberie wspólnoty przegłosowane większością głosów, które nie są już w naszym interesie. To kilkaset (potencjalnie więcej) złotych rocznie, które obniżą nasz zysk. Sporo ryzyka, a do tego mizerne zyski, prawda? I to mimo, że osobom postronnym może się wydawać, że te 1650 zł miesięcznie (plus wszelkie rachunki, czyli w praktyce dobrze ponad zł) to krojenie biednych najemców przez krwiożerczych wyzyskiwaczy. To abstrakcyjnie wysokie ceny mieszkań sprawiają, że najem jest mało opłacalną zabawą, a jednocześnie czymś, co dla najemcy jest największym kosztem w budżecie domowym. Przejdę więc do drugiej części wpisu i odpowiem na pytanie: “to po jaką cholerę się w to bawię?“. Ile procent mieszkań jest wynajmowanych w poszczególnych państwach Europy? Kliknij, aby powiększyć. Robię to tylko dlatego, że mieszkanie już mam, kredyt spłacony, a gotówki z jego ewentualnej sprzedaży nie potrzebuję. Na warunkach rynkowych, przy obecnym poziomie abstrakcyjnych cen mieszkań (od boomu w 2007/8 roku), przy mojej (mizernej) znajomości rynku, przy konieczności wzięcia kredytu absolutnie bym w to nie wchodził. Oczywiście – są przypadki osób, które z powodzeniem zarabiają więcej niż przedstawiłem wyżej. To często kwestia kupna nieruchomości znacznie poniżej jej wartości (aukcje komornicze itp), wynajmu na pokoje (można, dysponując odpowiednio dużym mieszkaniem) czy otrzymania spadku/darowizny/kupna mieszkania przed rokiem 2007. Długo zastanawiałem się, jaką mamy alternatywę. Z roku na rok nasza wartość netto rośnie, a my musimy wyszukiwać kolejne inwestycyjne perełki. Najpierw była giełda, która w końcowym rozrachunku dała mi nieźle popalić, więc mimo, że nadal się w to bawię, to znacząco ograniczyłem inwestowane kwoty. Nie giełda, to może lokaty? BFG zabezpiecza depozyty do EUR, a więc przewyższające wartość wielu mieszkań, również w dużych miastach. Tyle że to teoria… lokata nadal jest zbiorem wirtualnych cyferek, które nie mają większego pokrycia w rzeczywistym pieniądzu. To zapis, który może zostać zmieniony/skasowany w nadzwyczajnych sytuacjach, które nie są wykluczone w tych ciekawych czasach, w których żyjemy. Nie wspominam nawet o niezwykle niskim oprocentowaniu lokat, bo to zmienia się w czasie i prawdopodobnie w dłuższej perspektywie nie przyniosą one znacząco mniejszych zysków niż nieruchomości. Więc może waluty, kruszce, forex? Wszystko fajnie, ale z mojej perspektywy te instrumenty nie nadają się do lokowania większych pieniędzy. Nieruchomość jest więc czymś, co pozwala skonsumować potężne oszczędności i zamienić je z wirtualnych cyferek w coś realnego. Coś, co widzę, mogę dotknąć, sprzedać, wymienić, na co mam “papiery”, czego nikt mi bezprawnie nie zagrabi (oby… tfu tfu). Jeśli znałbym się na tym lepiej, może zamieniłbym słowo “mieszkanie” na “ziemia rolna” czy “sztuka”. Mieszkaniówka jednak jest dla mnie najłatwiejsza do realizacji, bo funkcjonuje u nas na zasadzie “kup mieszkanie, pomieszkaj, wyrośnij z niego, wynajmij”. Nie szukam okazji, nie chodzę na aukcje mieszkań, nie kupuję nieruchomości z lokatorami. To wszystko znacznie podnosi ryzyko i chociaż potencjalnie podnosi również stopę zwrotu, to nie na moje nerwy – nie wyobrażam sobie wydać kilkuset tysięcy złotych i nie mieć pewności, czy w ogóle będę w stanie zrealizować moje plany co do tej nieruchomości. Przy takich kwotach nie zamierzam zanadto ryzykować – a wiadomo, że kto nie ryzykuje, ten nie ma. Za to śpię spokojnie, bo nadal mam etat i dopiero buduję dodatkowe źródła częściowo pasywnego dochodu – jeśli więc inwestycja nie wypali, nie będzie chętnych, nie będą płacili, zdewastują mieszkanie, to po prostu nie będę widział zysków, ewentualnie co nieco dopłacę do interesu (utrzymanie niezajmowanego przeze mnie mieszkania, remonty itp) – ale nie będę się zastanawiał, kto – jeśli nie najemcy – spłaci mi teraz kolejne raty tego taniutkiego kredytu (będącego przecież najtańszym pieniądzem na rynku), który mimo swoich zalet potrafi pochłonąć całkiem pokaźne, 4-cyfrowe sumki każdego miesiąca. 5,5% wyciągane z najmu w Polsce to i tak całkiem nieźle w porównaniu do innych państw. Tyle że rynek nieruchomości na wynajem wygląda tam kompletnie inaczej! Wreszcie: wynajem mieszkań daje stały, przewidywalny, regularny dochód (niemal) pasywny. Budując inne źródła dochodu (poza etatem) nie patrzę aż tak drobiazgowo na opłacalność inwestycji. Żeby daleko nie szukać: w tego bloga włożyłem tyle czasu, pracy i zaangażowania, że chyba bym się pociął, gdybym robił to dla pieniędzy, a generowane przychody byłyby właśnie takie, jakie są aktualnie. Wiedziałem jednak, że w końcu będzie to źródło w miarę pasywnego dochodu i miło będzie zrobić coś, w co wierzę, co jednocześnie będzie generować niewielkie zyski. Z mieszkaniówką jest podobnie: podejmuję spore ryzyko nie oczekując kokosów, ale wiem, że może to być bardzo fajne źródło żywej gotówki każdego miesiąca, która pokryje sporą część naszych wydatków (tu znajdziesz nasz raport wydatków za ostatni rok). Nie muszę mieć najlepszych wyników, nie chcę bić rekordów – planuję po prostu robić swoje, zdobywać wiedzę i doświadczenie i wierzę, że w dłuższym horyzoncie wypracuję optymalne rozwiązanie, które będzie kolejną, bardzo solidną nogą podpierającą finanse osobiste mojej rodziny. Co planuję dalej? Czas pokaże, ale raczej bardziej w mieszkaniówkę wchodził nie będę. Na tą chwilę uważam, że to zbyt niepewny interes, wymagający pracy, czasu, szczęścia i absolutnie nie przynoszący kokosów. Dopóki jestem w sytuacji, w której wyprowadzam się z dotychczas zajmowanego mieszkania i nie potrzebuję pieniędzy, które mógłbym uzyskać z jego sprzedaży, wynajem jest sensowną opcją. Ale dobieranie kolejnych mieszkań na wynajem i płacenie za nie kredytem nie miałoby w mojej ocenie sensu – a już na pewno nie przy aktualnych stopach zwrotu i wielkiej niewiadomej, jaką są ceny metra kwadratowego w przyszłości. Polska będzie się wyludniała, miliony rodaków wyjechały tam, gdzie żyje się łatwiej, więc te słynne już “brakujące 2 miliony mieszkań” mogą być tylko czczą gadaniną, nie mającą zbyt dużo wspólnego z rzeczywistością. Pewnym jest, że aby odnieść sukces, trzeba kupić odpowiednie mieszkanie. A ja nie mam złudzeń – nie jestem ekspertem w temacie i ciężko zakładać, że wybiorę same perełki, które obronią się nawet w trudnych czasach. Na koniec jeszcze jeden wniosek, do którego doszliśmy szukając najemców: to mit, że idąc do pośrednika jako potencjalny najemca nie płacisz prowizji za wyszukanie i prezentację mieszkań. Ogłaszając się bezpośrednio i współpracując z biurami pośrednictwa zauważyliśmy, że ludziom nie chce się włożyć pracy w samodzielną analizę. Wolą pójść na gotowe, dostać listę opcji i zostać obwiezionym przez pośrednika po mieszkaniach, bo przecież to tylko wynajmujący płaci prowizję do biura… bzdura! My wynajęliśmy mieszkanie bezpośrednio i tylko dzięki temu zeszliśmy z ceną o kilka procent względem ceny ofertowej. Temat negocjacji z zainteresowanymi przyprowadzonymi przez pośrednika ucinaliśmy od razu i robiliśmy to szczerze (“byłoby taniej, gdybyście Państwo nie przyszli z tą Panią”). Dlatego przyszłych najemców zachęcam do włożenia nieco pracy w samodzielne wyszukanie ofert, bo koniec końców – wynajmujący i tak przerzuci prowizję na Was, chociażby nie chcąc obniżać ceny ofertowej o te 50 czy 100 zł miesięcznie. PS To jeszcze nie koniec tematów mieszkaniowych, bo jeszcze mamy w zanadrzu kilka niespodzianek. Za tydzień jednak dam Ci odetchnąć i wreszcie zabiorę się za wpis, który chodzi mi po głowie od kilku miesięcy: będzie o zaletach i wadach pracy zdalnej! PS2 Pod koniec 2018 założyliśmy firmę zajmującą się projektowaniem i aranżacją wnętrz! Jeśli nasz styl Ci odpowiada i sam jesteś przed przed mniejszym lub większym wyzwaniem z tej tematyki, zapraszamy do zapoznania się z ofertą naszej Pracowni Dobrych Wnętrz. A także, do odwiedzenia naszego mini-bloga. Daj znać, że jesteś czytelnikiem żebyśmy wiedzieli, żeby przyznać Ci rabat na nasze usługi 🙂 Jeśli interesują Cię inwestycje w nieruchomości na wynajem, serdecznie zachęcam do zapoznania się z książką Sławka, który niewątpliwie jest autorytetem w tej dziedzinie na naszym krajowym rynku.
Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Witam! Chcę kupić działkę budowlaną i postawić na niej domek holenderski w którym zamieszkam. Decyzję podjęłam już na 100%, więc potrzebuję kilku informacji na ten temat. (1)- gdzie zgłosić posiadanie takiego domku i jak prawnie zostanie on sklasyfikowany, jako dom mieszkalny czy jakaś inna konstrukcja... (2)- jakich pozwoleń potrzeba na taki domek? (bo nie chcę później płacić jakichś kar)Na razie tylko te dwa pytania, bo w sumie to nie wiem o co jeszcze trzeba zapytać. Bardzo proszę o odpowiedź. Dziękuję i pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Dodam jeszcze, że domek holenderski, który chcę kupić nie będzie jakimś tam starym, rozwalającym się barakiem, zagrażającym życiu...Chcę kupić prawie nowy, taki z 2008, ewentualnie 2007 roku, który na pewno został wyprodukowany w unii europejskiej z zachowaniem wszelkich norm bezpieczeństwa. Dodatkowo chcę go przystosować do naszych warunków pogodowych, mniej więcej tak Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Zgłoś Udostępnij Obecnie kolego w takim domku też mieszkam, bo tanio. Ale problem jest taki, że trudno się w nim zameldować, bo aby to zrobić potrzebne jest pozwolenie na budowę a aby takie pozwolenie wydać to domek musi być, że tak powiem to konstrukcja stała a domki takie holenderskie da się przenieść. Swego czasu mieszkałem w Domku letniskowym też ze względu na koszta. Pozwolenie na budowę wydali więc dało się w nim zameldować a z drugiej strony nie było potrzebne te pozwolenie, bo domek taki też da się przenieść. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Myślałam, że jeżeli chodzi o meldunek to można się zameldować na adres przypisany działce np. ul. kwiatowa 18 ...A jeżeli chodzi o pozwolenie na budowę, to mówisz że nie trzeba ale jakieś zgłoszenie czy coś takiego jest potrzebne? Jak Ty to zrobiłeś? Postawiłeś domek i co, nic nie zgłaszając po prostu zacząłeś sobie w nim mieszkać? I czy swój domek masz na działce budowlanej, czy rekreacyjnej? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sławomir Zgłoś Udostępnij Warunki zabudowy (albo plan miejscowy przeznaczający działkę pod zabudowę), potem pozwolenie na budowę (no chyba, że ten domek ulegnie rozebraniu- art. 29 ust 1 pkt 12 prawa budowlanego). Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Czyli jednak pozwolenie na budowę jest potrzebne? A to, że nie jest na stałe powiązany z gruntem, to jak się ma do pozwolenia na budowę? Nie ma jakiegoś innego przepisu na to? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-sławomir Zgłoś Udostępnij CYTATA to, że nie jest na stałe powiązany z gruntem, to jak się ma do pozwolenia na budowę?właśnie tak jak napisałem- może stać czasowo na podstawie zgłoszenia. CYTATNie ma jakiegoś innego przepisu na to?jeśli nie ma więcej niż 25 metrów kw. to może być budynkiem gospodarczym albo altaną. użytkowanie tego domku jako domu mieszkalnego będzie przestępstwem (trudnym do udowodnienia,ale jednak) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość Zgłoś Udostępnij Ja domek podstawiłem na ogródku działkowym (holenderski) I się w nim do zasady musisz mieć pozwolenie na budowę ale na ogródku działkowym nie trzeba bo reguluje to inna ustawa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Więc żeby mieszkać legalnie i nie popełniać przestępstwa muszę uzyskać pozwolenie na budowę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Ale ja będę go stawiać na działce budowlanej, nie tak jak Ty na rekreacyjnej.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość -praw-minia1 Zgłoś Udostępnij Nie wiem jak długo mieszkasz w takim domku, ale ciekawi mnie jak jest w zimie, czy go jakoś dodatkowo ociepliłeś, czy nie? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 1 rok później... Gość gość Zgłoś Udostępnij prosze czy mogla bym otrzymac wiecej informacji jak sie mieszka w takim holendrrskim domku jak jest zioma jak wyglada eksploatacja mysle tu o kosztach z góry dziekuje Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 miesiące temu... Gość anula Zgłoś Udostępnij Witam,mamy działkę rolną i chcemy kupić domek holenderski 3,8x10 . Nie możemy przez najbliższe 2 lata starać się o przekształcenie działki na budowlaną. Działka ma ponad 1 ha. O miejsca zamieszkania jest to duża odległość, więc potrzebujemy czegoś do przenocowania (sobota,niedziela). W chwili obecnej rozbijaliśmy namiot na polu...............Na działce jest słup i chcemy założyć prąd no i wykopać naszej działki jest siedlisko. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 miesiące temu... Gość gość Zgłoś Udostępnij Witam czy już mieszkasz w domku holenderskim bo ja też planuję taką inwestycję Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 lata później... Gość ogrodnik Zgłoś Udostępnij Jeśli szukacie jakiś konkretnych domków, to polecam - zobaczcie sobie stronkę producenta Ja też rozglądam się za czymś podobnym, a oni mają właśnie w ofercie coś, co nazywa się "nowe domki holenderskie". Ocieplone już warstwą wełny mineralnej, także można zamieszkiwać zimą, do tego kominek, grzejniki, jak najbardziej nadaje się do takich celów. W 6-8 tygodni wykonują w pełni wyposażony domek w cenie zł/m2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 4 tygodnie później... Gość Dzikus Zgłoś Udostępnij Fajne te domki. A jak wygląda ich transport? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Gość turek-gburek Zgłoś Udostępnij Tutaj można zobaczyć filmik, pod tym linkiem - To taka krótka prezentacja, jak wygląda załadunek i transport domków letniskowych. Po dostarczeniu, domek możemy sobie postawić w dowolnym miejscu. Słyszałem, że właściciele takich drewnianych domków całorocznych nie mają zazwyczaj żadnych problemów z pozwoleniami, nawet jeśli domek ma stanąć nad samym jeziorem czy blisko lasu. No i tu jest plus i przewaga dla tego domku, bo gdybyśmy chcieli budować dom związany z podłożem, to na pewno by już tak łatwo nie było. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 8 miesięcy temu... Gość Paula Zgłoś Udostępnij Witam. Ja również chcę postawić domek holenderski na działce budowlanej i w nim zamieszkać. Czy ktoś z Państwa wie jakie są szansę na uzyskanie pozwolenia na budowe/postawienie takiego domku i zameldowanie się w nim? Chcę żeby domek stał na fundamentach, wiec bedzie trwale polaczony z gruntem, ocieplony, ze wszystkimi mediami itd. Czytałam, że potrzebny będzie projekt budowy tego domu itp, ale czy da sie w ogóle coś takiego zrobić? Podejmie się tego ktoś? Jak wyglądają całe te formalności? Jest chociaż cień nadziei, że urzędy pozwola na budowę takiego domu? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 3 miesiące temu... Zgłoś Udostępnij To znaczy domek holenderski moim zdaniem nie wymaga pozwolenia na budowę bo jeśli dobrze pamiętam to nie ma fundamentu. Ale z drugiej strony jeśli budujemy dom to wiadomo, że mamy sporo ograniczeń. Tutaj jest art. na ten temat . Opracowany przez porządną firmę architektoniczną. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 3 miesiące temu... Gość Gregory33 Zgłoś Udostępnij Z tego co się orientuję, to trzeba mieć pozwolenie. Dla pewności możesz skontaktować się choćby z Proeko i na pewno powiedzą Ci, jak sprawa wygląda. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 3 miesiące temu... Gość Madiara Zgłoś Udostępnij Po ostatniej nowelizacji przepisów na działce rolnej możesz postawić mały składzik na narzędzia i na niego się meldujesz. Jeżeli jesteś rolnikiem (w świetle prawa) to na działce rolnej możesz postawić także taki składzik ale już z fundamentem. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 miesiące temu... Gość irena Zgłoś Udostępnij Witam. Ja również chcę postawić domek holenderski na działce budowlanej i w nim zamieszkać. Czy ktoś z Państwa wie jakie są szansę na uzyskanie pozwolenia na budowe/postawienie takiego domku i zameldowanie się w nim? Chcę żeby domek stał na fundamentach, wiec bedzie trwale polaczony z gruntem, ocieplony, ze wszystkimi mediami itd. Czytałam, że potrzebny będzie projekt budowy tego domu itp, ale czy da sie w ogóle coś takiego zrobić? Podejmie się tego ktoś? Jak wyglądają całe te formalności? Jest chociaż cień nadziei, że urzędy pozwola na budowę takiego domu?nie lepiej zrobić obudowę, może zamiast fundamentu,i to jeszcze z wnękami ze mozna coś schować,pod tym domkiem,i taras dorobić ja nie spię w nocy i my ślę jak to wykombinować,bo tez oglądałam te z Letniskowo i mnie kręci a muszę gdzieś szybko zamieszkać, Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Zgłoś Udostępnij Moja znajoma mieszka całym rokiem w domku na ogródkach działkowych ale nie wiem czy to jest legalne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach 2 tygodnie później... Gość Adam Zgłoś Udostępnij Witam,Mam taki domek i mieszkam w nim cały odpowiem i pomogę zbudować taki 444 607Udzielę wszelkich informacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach
Strona:123 Ja kupiłem 50m na stroszku za 65 000 tyle że do remontu w sumie zamknąłem się w kwocie 85-90 tys. Brakiem wkładu własnego się nie przejmuj też nie miałem i się udało. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. W tym roku już się może nie udać bo nie ma dopłat z MdM. W PKO wystarczy chyba 10% i ubezpieczenie niskiego wkładu ale pozostałe banki wymagają co najmniej 20%. Nie chcę być nie miła ale skoro nie masz oszczędności nawet na wkład własny to ja bym się obawiała zadłużyć na kilkanaście lat. Ja kupiłam mieszkanie za 120 tys zł do remontu ale miałam z narzeczonym ponad 40% wkładu własnego plus kilkanaście tys zł na początek remontu. Wysokość raty kredytu na okres 10 lat wychodzi niecałe 680 zł. Ale kwota pozostała do spłaty jest mniejsza niż planowana bo sporo nadpłacamy. Na twoim miejscu najpierw spróbowałabym oszczędzać a później brać kredyt. Bo jeśli okaże się że rzeczywiście wasza rata wzrośnie może nie o 50% ale np o 20% czy wasz budżet domowy to udźwignie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Wziąć kredyt na kredyt? To początek pułapki kredytowej. Przy wzroście stóp procentowych to początek finansowej katastrofy dla osoby która nie posiada choćby 10 000 zł na wkład własny. A tu oprócz rat kredytów trzeba opłacać "czynsz" do wspólnoty lub spółdzielni, opłacać rachunki za gaz, prąd i w blokach najczęściej jeszcze za ogrzewanie. A ceny rosną szybciej niż pensje. Ja uważam że najlepiej jest kupić mieszkanie ale trzeba do kredytu podejść z głową. Ja wychodzę z założenia że rata kredytu nie powinna być wyższa niż taka którą będzie się wstanie płacić gdy np. współmałżonek zachoruje lub straci pracę a my nadal będziemy w stanie regulować wszystkie swoje zobowiązania. Oczywiście obniżając standard naszego życia do minimum. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Jeśli chodzi o mnie, to dla mnie pułapką jest branie kredytu z drugą osobą. Wiadomo-każdy wierzy, że jego związek/małżeństwo przetrwa wszystko. A jak się dzieje-wszyscy wiemy. Potem jest problem, trzeba sprzedać, albo spłacić drugą osobę. O tym też warto pomyśleć, jednak nie ma sytuacji bez wyjścia A na wkład chyba najlepiej będzie pożyczyć od kogoś z rodziny, jeśli dysponują tak sporą kwotą, i oddawać systematycznie. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Ciekawe podejście do sprawy. Czyli według ciebie zamiast kupić z narzeczonym jedno mieszkanie 140 m2 powinniśmy kupić sobie każde po 70 m2 i tydzień mieszkać u jednego tydzień u drugiego a do tego ponosić koszty utrzymania obu? Cywilizowani ludzie rozstając się dokonują właśnie po to podziału majątku. I oczywistym jest że mieszkanie albo się sprzedaje i dzieli się zysk na dwoje albo ktoś spłaca drugiemu jego część. Zresztą dotyczy to każdego przedmiotu zakupionego w trakcie trwania małżeństwa jeśli nie zostanie podpisana intercyza. Biorąc pod uwagę że każdy związek może się rozpaść po co się wiązać? Po co mieć razem dzieci, po co się o siebie troszczyć nawzajem skoro może się to kiedyś rozpaść. Ale pożyczkę od rodziny też należy spłacać a przy wzroście kosztów kredytu hipotecznego i na to może zabraknąć. Dlatego ja uważam że wymaganie wkładu własnego to bardzo dobra praktyka która pokazuje nam samym czy jesteśmy w stanie mądrze zarządzać swoimi finansami tym bardziej ze kredyt hipoteczny to zobowiązanie na długie lata. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Szczerze? wolałabym dwa mniejsze mieszkania, w jednym mieszkać z mężem i rodziną, drugie wynajmować. Gdyby coś "nie wyszło" to każdy ma po jednym mieszkaniu i po problemie. Z mężem kupiłabym mieszkanie, z narzeczonym -nie. Brałam kredyt na mieszkanie, bez wkładu własnego. I od wielu lat spłacam kredyt bez żadnych opóźnień i problemów. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. A tu oprócz rat kredytów trzeba opłacać "czynsz" do wspólnoty lub spółdzielni, opłacać rachunki za gaz, prąd i w blokach najczęściej jeszcze za ogrzewanie. Słuszna uwaga. Koszty ogrzewania sieciowego będą rosły: "Branża nie straszy jeszcze zimnymi kaloryferami, ale przyznaje, że trzeba się liczyć z podwyżkami cen ciepła systemowego, czyli z sieci miejskich. – Trudno powiedzieć, czy będzie to 5, czy 8 proc., ale droższe paliwo wymusi zmiany taryf." A do końca 2022 muszą w Polsce zostać uwolnione ceny gazu dla gospodarstw domowych, co oznaczać będzie znaczny wzrost kosztów ogrzewania gazowego. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Widzisz ja nie mam z tym problemu. Ja jestem osobą zawodowo i finansowo niezależną że nawet jeśli mój narzeczony zostawiłby mnie z dnia na dzień i wypiął się na wspólny kredyt to bez problemu mogę ten kredyt refinansować, spłacić część wkładu narzeczonego i spłacać samodzielnie hipotekę. Na tym polega mądre korzystanie z kredytów. Mąż też może pewnego pięknego dnia trzasnąć drzwiami i zostawić z kredytem hipotecznym. Lepiej - w między czasie może zaciągnąć kilkanaście kredytów które zaciągnięte w trakcie małżeństwa są wspólnym długiem. Kupienie mieszkania w Bytomiu pod wynajem to żadna inwestycja. A szarpanie się z najemcami którzy w tym kraju mają większe prawa od właściciela żeby zarobić 300 zł miesięcznie netto to gra niewarta świeczki. Inwestowanie w nieruchomości ma sens w miastach akademickich, atrakcyjnych turystycznie lub biznesowo. To bardzo dobrze że nie masz problemu ze spłatą kredytu tylko że problemy ze spłatami zaczynają się w momentach dla ludzi najtrudniejszych - choroby, utrata pracy, podniesienie stóp procentowych, wzrost kursu walut itp. Osoba która weźmie teraz kredyt dostanie takie kukułcze jajo. Bo nie dalej jak w drugim kwartale 2018 roku nastąpi prawdopodobnie podniesienie stóp procentowych. Bardoz zwraca też uwagę na zbliżające się podwyżki ciepła sieciowego. Kumulacja wszystkich podwyżek powoduje że np. trzeba wysupłać miesięcznie ponad 200 zł więcej. I ja nie wmawiam ludziom że kredyty są złe. Kredyty są dla ludzi. Tylko należy z nich mądrze korzystać a nie robić to co większość - brać ile dają. Należy pożyczać tyle ile nawet podczas najgorszego scenariusz będę w stanie oddawać. I przede wszystkim oszczędzać. Nawet drobne kwoty a wkład własny właśnie tego uczy - oszczędzania. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Masz całkowitą rację. Tylko, że gdybym zamiast kredytu np. wynajmowała mieszkanie i zachorowała itd. to tak czy siak wyrzucą mnie z mieszkania, czy będzie spółdzielcze, wynajmowane czy na kredyt. Warto mieć na tyle niską ratę, by móc np. drugie tyle lub więcej odkładać/nadpłacać. Miłość miłością ale najlepiej liczyć tylko na siebie. No i wysokie czy niskie zarobki nie są zapewnieniem, że nie ma się problemów z płatnościami. Znam ludzi zarabiających duże pieniądze a wszystko wydają i nawet nie wiedzą na co. Mnie nauczono, że nieważne czy zarabiam najniższą krajową czy 6 tys. zł. to trzeba żyć oszczędnie i obracać każdą złotówkę zanim się wyda. I mieć zapas gotówki na wypadek np. utraty pracy. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. No i tu się zgadzamy ze chodzi o bezpieczeństwo finansowe. Dla mnie fakt że ktoś nie może odłożyć 10 000 chcąc zadłużyć się na 90 000zł na kilkanaście lat z bezpieczeństwem finansowym ma niewiele wspólnego. No właśnie sprawa z wyrzuceniem lokatora nie jest taka prosta. To wymaga czasu, wyroku sądu, skierowania sprawy do komornika itp. Ale nawet jeśli to jedyne co ci grozi to wyprowadzka z mieszkania ewentualnie kilka tysięcy zaległego czynszu. A teraz jeśli nie spłacasz hipoteki to bank przejmuje twoje mieszkanie i najczęściej kieruje je na licytację. Sprzedaje za max 2/3 wartości i może okazać się że oprócz braku mieszkania ma się jeszcze regularnie rosnący dług którego nie pokryły środki ze sprzedaży nieruchomości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. No to rzeczywiście nie jest tak kolorowo z kredytem. Na szczęście zawsze można sprzedać mieszkanie z kredytem, podobno nie jest to takie trudne i skomplikowane, gdyby komuś nie wyszło, zachorował, czy musiał się przeprowadzić. Nie znam dokładnie procedur, ale wtedy albo przejmuje nasz kredyt albo płaci gotówką, a nam oddaje ten kapitał, który do tej pory spłaciliśmy. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Sprzedać mieszkanie z kredytem - też może być ciężko. Podczas sprzedaży mieszkania z obciążoną hipoteką pieniądze trafiają na konto banku który jeśli po spłacie kredytu i jego kosztów zostaje nadwyżka to dopiero wypłaca ją poprzedniemu właścicielowi. I przykładem tego że może to nie być żadnym rozwiązaniem są kredyty frankowe. Zadłużenie hipoteki przekracza wartość nieruchomości. A nikt nie zdecyduje się na kupno nieruchomości po zawyżonej wartości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. To jest odwieczny problem wielu osób. Trudność decyzji determinuje przede wszystkim cena nieruchomości, koszty kredytu, comiesięczne koszty najmu oraz stabilność pracy i wysokość wynagrodzenia (a przez to zdolność kredytowa). Jeżeli chodzi o ceny najmu mieszkań to w zależności od lokalizacji będą się one różnić. Zwykle najwyższe opłaty za najem ponoszone są przy nieruchomościach zlokalizowanych w centrach miast. Posłużmy się przykładem. Za wynajem 45 m2 mieszkania w centrum Bielska-Białej trzeba zapłacić 1400 zł (źródło: Aby kupić 2 pokojowe mieszkanie w centrum Bielska trzeba dysponować kwotą 250 000 zł (źródło: Upraszczając obliczenia (pomijamy koszt remontu i wyposażenia mieszkania oraz odsetki od kredytu i koszty remontu w trakcie użytkowania nieruchomości), możemy założyć, że zamiast płacić 1400 zł najmu, płacilibyśmy 1400 zł raty kredytu, to po blisko 179 miesiącach (prawie 15 lat) stalibyśmy się pełnoprawnymi właścicielami nieruchomości. Czas i tak upłynie, a koszty i tak będą ponoszone. Jeżeli nie będzie się zakładać zmiany lokalizacji zamieszkania to warto rozważyć opcję zakupu nieruchomości. Proszę Zaloguj lub Zarejestruj się, aby dołączyć do konwersacji. Strona:123
Branża deweloperska zwalnia i być może to najlepszy moment, by rozważyć zmiany w państwowej polityce mieszkaniowej. Zwłaszcza że wyborczy maraton już się rozpoczął. Oto co mają do zaoferowania poszczególne partie w kwestii problemów mieszkaniowych. Wartość zapytań o kredyty mieszkaniowe spadła o 59,9 proc. – poinformowało Biuro Informacji Kredytowej. Tymczasem od stycznia do maja rozpoczęto o 19,5 proc. mniej nowych budów – przekazał GUS. Obecnie bardzo trudno uzyskać kredyt na zakup mieszkania. Jest on znacząco droższy niż jeszcze rok temu, a ponadto Komisja Nadzoru Finansowego zaleciła zaostrzenie polityki kredytowej. W kontekście przyszłorocznych wyborów parlamentarnych, partie polityczne przedstawiają swoje propozycje w kwestii mieszkaniowej. PSL chce dawać działkę za 1 zł, Lewica budować mieszkania, a PiS reformować programy, np. Mieszkanie bez wkładu własnego. Obecna sytuacja międzynarodowa i widmo recesji sprawiają, że szybko drożeje najem, a zakup mieszkania czy budowa domu jest poza zasięgiem większości gospodarstw domowych. Problemów z mieszkalnictwem lawinowo przybywa - pisze I dodaje, że dwie dekady rządowych programów mieszkaniowych pokazują, jak trudno zaspokoić tę potrzebę. "Począwszy od Rodziny na Swoim, przez Mieszkanie dla Młodych i kończąc na trwającym Mieszkaniu Plus, widać wyraźnie, że nie rozwiązują one całkowicie problemów, jakie trapią rodziny w Polsce" - czytamy w analizie. KO stawia ponownie na MDM Pomysły dotyczące mieszkalnictwa można znaleźć w oficjalnym programie wyborczym Koalicji Obywatelskiej. KO proponuje powrót do programu Mieszkania dla Młodych. Założenia opisane w postulatach przypominają program, który zakończył się w 2018 roku. Politycy KO proponują bowiem jednorazowe dofinansowanie wkładu własnego. W opisie tego rozwiązania, podobnie jak poprzednio, będą premiowane młode gospodarstwa domowe. Z programu mogłyby skorzystać małżeństwa do 35. roku życia (30 proc. dofinansowania) oraz single (10 proc. dofinansowania). Limit wieku nie obowiązywałby jednak małżeństw z trójką dzieci. Co ciekawe, w oficjalnym programie jego twórcy stawiają na mieszkania z rynku pierwotnego. To zaskakujące o tyle, że poprzednio prowadzony program MDM zyskał na popularności dopiero, gdy do państwowego dofinansowania dopuszczono także rynek wtórny. Duży nacisk KO kładzie również na budowę mieszkań na wynajem. Takie inwestycje miałyby być współfinansowane z budżetu. Ponadto planowane jest przekazywanie samorządom nieruchomości od Skarbu Państwa oraz wsparcie funduszy inwestujących w nieruchomości na wynajem. W tym jest zapisana także obietnica utworzenia spółek typu REIT, czyli firm inwestujących w mieszkania na wynajem. Czytaj też: Mieszkania komunalne popadają w ruinę. Liczne zaniedbania gmin Budownictwo modułowe i komunalka - Polska 2050 W przypadku partii, której liderem jest Szymon Hołownia, trudno znaleźć oficjalny program. Są za to dostępne liczne wypowiedzi w mediach oraz publikacje dostępne na głównej stronie. Przy okazji kryzysu uchodźczego liderzy partii podzielili się swoimi pomysłami nt. uzdrowienia mieszkalnictwa. Wśród postulatów jest między innymi wsparcie państwa, tak by w każdym województwie funkcjonowały od 3 do 5 fabryk domów modułowych. Innym postulatem jest inwentaryzacja przez Krajowy Zasób Nieruchomości terenów należących do Skarbu Państwa. Po to, by określić, gdzie byłaby dostępna budowa segmentowa mieszkań na wynajem. Te pomysły są w dużej mierze oparte na potrzebie dostarczenia mieszkań dla uchodźców. Duży nacisk w kontekście mieszkalnictwa ruch Hołowni stawia również na mieszkania komunalne. Wśród swoich postulatów, ogłoszonych na konferencji w Ełku, jest np. zakaz sprzedaży nowych mieszkań komunalnych oraz tych, które są w dobrym stanie. Miałoby to zahamować spadek dostępności takich lokali. Ponadto, wydatki na budownictwo komunalne powinien ponosić rząd, a nie samorządy. Ciekawostką jest też dostrzeżenie problemu niepełnosprawnych. Gdyby partia Polska 2050 doszła do władzy, osoby niepełnosprawne i wychodzące z pieczy zastępczej byłyby wyłączone obligatoryjnie z ogólnych zasad zawierania umów najmu. Osoby z tych grup miałyby zawierać umowy najmu na indywidualnych warunkach. Lewica chce zakazu eksmisji Problem braku mieszkań trochę inaczej chce rozwiązać Lewica. W oficjalnym programie wyborczym (z 2021 roku) partia proponuje tanie mieszkania na raty. Postuluje, by powstało publiczne przedsiębiorstwo, którego zadaniem byłaby budowa mieszkań na terenach należących do Skarbu Państwa. Koszt najmu wynosiłby nie więcej jak 20 zł za m kw. Mieszkania można by było również odkupić na raty z maksymalnym oprocentowaniem 3 proc. Lewica postuluje też zakończenie reprywatyzacji nieruchomości. Wszystkie roszczenia reprywatyzacyjne zostałyby wygaszone. Kolejny pomysł Lewicy to zakazanie eksmisji na bruk i do lokali nienadających się do zamieszkania. Lewica jako jedyna partia w swoich oficjalnych materiałach podaje, ile według ich szacunków wprowadzenie tych pomysłów kosztowałoby budżet. Program tanich mieszkań miałby kosztować 3,8 mld zł. Wyliczenia te opierają się jednak na cenach z 2021 roku, więc obecnie byłby to koszt znacznie wyższy. Grunt pod budowę za złotówkę - oto pomysł PSL Pomysłów na mieszkalnictwo według PSL można szukać w wydanym programie Rzeczpospolita Samorządowa. W trzecim akcie tej publikacji można znaleźć propozycję programu „Ziemia dla młodych”. Dzięki niemu osoby do 35. roku życia będą mogły nabyć za symboliczną złotówkę działkę budowlaną z zasobów państwowych. Do działki udostępnione byłyby jednocześnie pozwolenie na budowę oraz plan domu energooszczędnego. Chodzi jednak jedynie o grunty znajdujące się poza miastami. Innym pomysłem ludowców jest program „Tanie mieszkanie na wynajem”. Miałby on dotyczyć mniejszych i średnich miejscowości. Konfederacja stawia na oszczędzanie Postulaty dotyczące mieszkalnictwa można znaleźć w programie partii „Konfederacja – Polska na Nowo”. Zapisane są tam postulaty dotyczące zatrzymania wzrostu cen poprzez bardziej konserwatywną politykę monetarną oraz wzrost oszczędności. By tego dokonać, partia chce wprowadzić mieszkaniowe konta oszczędnościowe, które będą zwolnione z jakiegokolwiek opodatkowania. Zaś same zgromadzone środki byłoby można odpisać od podstawy opodatkowania podatkiem PIT. Partia zapowiada również rozwiązania pośrednio ułatwiające zdobycie mieszkania i budowę domu. Chodzi np. o deregulację prawa budowlanego oraz ułatwienia procesów odrolnienia ziemi w miastach. Konfederacja planuje również zniesienie opłaty mocowej, przejściowej, wodnej oraz podatku za korzystanie ze środowiska. PiS - ciąg dalszy znanych programów Spośród wszystkich partii, które wystartują w najbliższych wyborach, obecnie urzędująca partia PiS ma przed sobą trudne zadanie. Z jednej strony ma z pewnością łatwiejszy dostęp do wielu danych, dzięki czemu łatwiej jej planować realne działania. Z drugiej strony, mierzy się z problemem mieszkalnictwa od 7 lat bez większych sukcesów. Czytaj też: Kaczyński: zajmiemy się sytuacją w spółdzielniach mieszkaniowych "Wprowadzenie Mieszkania Plus mogło być wielkim przełomem, ale sposób realizacji tego programu jest nie do obrony. Z początkowych założeń niewiele zostało. A najważniejsze ogniwo, czyli budowa 100 tys. tanich mieszkań na wynajem z możliwością dojścia do własności do 2019 roku, okazało się nieudanym eksperymentem. Jak informował NIK w kwietniu 2022 roku, wybudowano zaledwie 15 tys. takich lokali" - pisze portal Domiporta. Zdaniem portalu podobnie, jak program Mieszkanie Plus, odbierane są również dopiero co wprowadzone rozwiązania: kredyt bez wkładu własnego oraz możliwość budowy domu bez pozwolenia. Oba pomysły wydają się być dobrym początkiem zmian, ale zostały wprowadzone za późno, by odmienić rynek. Wśród obecnie zapowiadanych rozwiązań rząd PiS proponuje rozszerzenie dostępności kredytu bez wkładu własnego oraz praktyczną likwidację pozwoleń na budowę domów jednorodzinnych. Zastąpić je ma zgłoszenie budowy. Ponadto większa uwaga będzie poświęcona Społecznym Inicjatywom Mieszkaniowym, czyli rozwiązaniu podobnym do TBS-ów. W jego ramach każdy zakwalifikowany do programu wpłacałby środki o wartości ok. 20-30 proc. ceny mieszkania, a następnie mógłby je wynajmować przez określony czas przy niewielkim czynszu. Następnie takie mieszkanie można by odkupić. Przypomnijmy też, że Jarosław Kaczyński zapowiedział w niedzielę, że PiS zajmie się sytuacją w spółdzielniach mieszkaniowych. Ocenił, że w spółdzielniach wyłanianie prezesów i rad nadzorczych jest fikcyjne. - My w tę sprawę pójdziemy i być może nawet w tej sprawie zorganizujemy referendum. Może nawet szersze, niż tylko wśród spółdzielców, a może tylko wśród spółdzielców, bo jest ich dużo w Polsce - 15 milionów ludzi w mieszkaniach w spółdzielniach mieszkaniowych. (...) Problem jest i tak, jak wszystkie problemy w Polsce, tak i ten problem będziemy chcieli rozwiązać - zapewnił lider PiS. Podobał się artykuł? Podziel się! Artykuł nie posiada jeszcze żadnych komentarzy.
GośćTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?Co się bardziej opłaci kupić mieszkanie na kredyt i płacić bankowi złodziejskie odsetki? Biorąc 300 tys. będę musiała oddać bankowi przez 30 lat w przybliżeniu 2 razy tyle ile wzięłam, czy nie lepiej byłoby wynająć mieszkanie za mniejsza kwotę niż miesięczna rata kredytu hipotecznego, a zaoszczędzoną kwotę jakoś dobrze lokować i szybciej zarobić na te mieszkanie niż 30 lat?Ostatnio edytowane przez KredytnaM; Sobota 26 styczeń 2013 0:44GośćTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?pytanie tylko za ile mniejszą kwotę w porównaniu do raty kredytu hipotecznego uda ci sie wynająć mieszkanie? myślę że małe szanse żeby coś tu zaoszczędzić?MikolinPostów: 9Nowy Sączwoj. małopolskieNa forum od: 2012-02-26Temat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?Musisz pamietać, że wartość mieszkania powinna stale rosąć. Oczywiście wtedy, gdy bedziesz jego właścicielką. Wpłacając różnicę pomiędzy ratą a opłatą za wynajem na lokatę bankową, musiałabyś czekać bardzo długo, zanim uzbierałaby się kwota potrzebna do zakupu mieszkania. A inwestując w inny sposób, zawsze jesteś narazona na ryzyko związane z utratą postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?jak można tanio kupic i drogo wynając to czemu nie, tylko kto widział tanie mieszkania GośćTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?Czasami coś można tanio kupić. Szczególnie jak ktoś chce szybko pozbyć się mieszkania i na przykład wyjechać w świat albo gdy ktoś przeprowadza sie do nowego domu. I wtedy nawet biorąc kredyt na to mieszkanie, i tak płacimy niższą ratę, niż wynajmujący płaci nam. Oczywiście pod warunkiem, że nam płaciGośćWrocławTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?zdecydowanie lepiej kupić na kredyt niż wynajmować przez całe życie i zostać z niczym, spłata kredytu na mieszkanie to wyższy wydatek rzędu 300-500 zł miesięcznie w dużych miastach, ale spłacając gromadzimy przecież swój kapitałGośćTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?nie ma co się zastanawiać, na dłuższą metę wynajmować po prostu się nie opłaci, mamy chyba najwyższe w europie stawki za wynajem mieszkań biorąc proporcję do naszych zarobków, wynajmować warto tylko na krótki okres, jeżeli mamy zamiar osiąść na stałe w danym mieście to lepiej już wziąć te obciążenie na siebie jakim będzie kredyt hipotecznyGośćTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?odpowiedź jest prosta wg mnie, jak nie ma pewności że będziesz miał tę samą pracę którą masz, że może zdarzyć się sytuacja że będziesz zmuszony szukać pracy w innym mieście to wynajmować, a jeśli masz swój fach, prowadzisz własny interes czy masz tzw ciepłą posadkę to lepiej wziąć kredyt hipotecznyKrzysiekLesznoTemat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?Zakup na kredyt jest opcją dla przysłowiowych zwykłych zjadaczy chleba. Jeśli zarabiasz do kilku tysięcy złotych miesięcznie, nie masz zbytnich oszczędności, ani widoków na np. spadek po rodzicach czy dziadkach to wchodź w jest tak naprawdę opłacalny tylko wtedy, gdy np. rozwijamy swoją karierę (lekarza, prawnika itp.) i wiemy, że za kilka lat będziemy mieli te 100-200-300-400-500 (niepotrzebne skreślić) tysięcy w ręce. Wtedy coś sobie wynajmujemy, a po np. 5 latach kupujemy wymarzone lokum za gotówkę. Niestety jest to opcja przewidziana głównie dla tych bardziej majętnych. sandikPostów: 18Rybnikwoj. śląskieNa forum od: 2012-11-22Temat postu: Wynajmować czy kupić mieszkanie?Można na rynku nieruchomości znaleźć ciekawe mieszkania za niewysokie odstępne, ale taka możliwość jest tylko w mniejszych miejscowościach, które nie liczą więcej niż 50 000 mieszkańców. Takie odstępne to około 400 do 500 złotych. A więc niewiele, a jakby taką ratę kredytu hipotecznego mieć, to na 30 lat bank nie pozyczyłby nam nawet 100 000 złotych. Więc chyba lepiej sobie wynajmować takie mieszkanie.
czy warto wynajmować mieszkanie forum